(VERSE 1)
Są ludzie wyrwani nocą z dłoni snu
Zapadnięte ślepia, słońce wstaje znów
Wyostrzone życie wraca im o zmroku
Anhedonię świtu chowają w pustym oku
Żywe trupy chodzą rankiem po chodnikach
Zakładają maski, idą jak na smyczach
Najczarniejsze myśli szukają strefy ciszy
Iluzja światła dnia prowadzi ich w głąb dziczy
(CHORUS)
Chcą zaprzedać duszę, żeby przespać jedną noc
Żyją tylko wtedy, gdy świat spowija mrok
Okłamali Boga, jakby to był dla nich żart
Z piasku Morfeusza zrobili taflę szkła
(VERSE 2)
Widzą własne wnętrza, w czarnym lustrze - oczy
Zjawia się w ich cieniu śmiertelność - córka nocy
Każdy podły neon woła do nich znów
Piękne nocne życie to cena Twego snu
(CHORUS)
Chcą zaprzedać duszę, żeby przespać jedną noc
Żyją tylko wtedy, gdy świat spowija mrok
Okłamali Boga, jakby to był dla nich żart
Z piasku Morfeusza zrobili taflę szkła-a-a
(BRIDGE/OUTRO)
Spać, spać, nie chcę spać
Spać, spać, nie mogę spać
Spać, spać, nie chcę spać
Spać, spać, nie mogę spać